Winter Lynne Montgomery

  


Imię: Winter Lynne

Nazwisko: Montgomery

Wiek: Zbliżają się jej dwudzieste pierwsze urodziny, więc póki co może nacieszyć się okrągłą liczbą dwudziestu wiosen.

Pochodzenie: Nie jest to może szczyt marzeń wiedźmy aspirującej na najwyższe stanowiska i mówiąc szczerze, nie brzmi to ani mrocznie, ani tajemniczo, a jedyny dreszcz przebiegający po plecach to ten spowodowany cenami w restauracjach w tym miejscu, jednakże cóż, sama nie wybierała miejsca pochodzenia. Nie przedłużając – Los Angeles. 

Płeć: Kobieta

Orientacja: Biseksualna, jednak ze sporymi preferencjami w stronę mężczyzn.

Partner: W chwili obecnej nie posiada.

Charakterystyczna zdolność magiczna: Rodzina Montgomery dziwnym trafem nigdy nie posiadała "tego czegoś"; żadna z czarownic nie wyróżniała się tą jedną, charakterystyczną zdolnością, więc nie może pochwalić się niczym osobliwym. Mimo to, o ile można to ze sobą powiązać, od zawsze miała naturalny talent do telekinezy i choć jest to coś, co potrafi wiele osób posługujących się magią, umiejętności Winter są dużo bardziej rozwinięte, a ich skutki bardziej intensywne. 

Charakter: Winter cechuje przede wszystkim niepohamowana ambicja. Nie chodzi o zwyczajną chęć pchania się ku górze – ku sławie, chwale i bogactwu – którą posiadają przecież wszystkie istoty rozumne. Ambicje są dla tej dziewczyny jak toksyczny kochanek; w każdym swym obrzydliwym calu wyniszczające, jednak równocześnie sprawiające, że chce się więcej, i więcej, i więcej. Błądzi w nich jak w zawiłym labiryncie, jednocześnie odnajdując tam samą siebie. Odkąd zrozumiała, jak wygląda otaczający ją świat, stawiała sobie poprzeczki, których przekroczenie balansowało na wszelkich możliwych granicach. Nieustannie parła do przodu, nie oglądając się za siebie, nie przejmując się nikim, kogo zaślepiona nie potrafiła dostrzec - jak to mówią, po trupach do celu, prawda? Zawsze wiedziała, że osiągnie to, co założyła, bez względu na to, ile kłód rzucanych pod nogi musiałaby ominąć i jak wielkie straty przy tym ponieść. Potrafiła w sprytny sposób wykorzystać kłamstwo czy też manipulację, jeśli miała pewność, iż wykorzysta to na swą korzyść. Nie zdarzyło jej się zatrzymać ani na moment, nawet jeśli opadała z sił, gdyż nigdy nie potrafiła spojrzeć na siebie obiektywnie; nigdy nie stanęła przed lustrem z dumą w oczach, nigdy nie poklepała samej siebie po ramieniu, nigdy nie pomyślała “jestem tylko człowiekiem”. Irracjonalna potrzeba osiągnięcia perfekcji w każdym tego słowa znaczeniu nieustannie boleśnie zabijała dziewczynę, sprawiając, że odradzała się niczym feniks - silniejsza, z każdą chwilą zmotywowana coraz bardziej. Właśnie przez tę zawziętość momentami mogła wydawać się, cóż, delikatnie mówiąc, niezbyt przyjemna; świeć, panie, nad duszą kogoś, kto próbowałby stanąć na jej drodze. Bywa samotnikiem, czasem i egoistką, sądząc, że jedynie w taki sposób nikt nie zdoła jej ograniczyć. Dołączenie do szkoły, a tym samym poznanie innych czarownic, nauczyło ją odrobiny pokory oraz ukształtowało jej spojrzenie na świat odległe od czarno-białego, którego używała, by ocenić, kto zamierza podciąć jej skrzydła, a kogo można do siebie dopuścić. Mimo wszystko, nawet Antychryst nie byłby w stanie całkowicie stępić jej charakteru, tym bardziej nie zamieniłby ją w potulnego szczeniaka, zdecydowanie. Jeśli tylko by chciała, potrafiłaby kogoś zniszczyć. Doszczętnie zniszczyć, zrównać z ziemią każdy, nawet najdrobniejszy element osobowości, przemienić drugą osobę w autodestrukcyjny huragan, sprawić, że codzienność stałaby się palącym piekłem. Bez wątpienia fakt, iż wychowana została w aurze stawiania na swoim za wszelką cenę znacząco przyczynił się do niekontrolowanych wybuchów wszelkich negatywnych cech, które gdzieś w cieniu czekały na najgorszy moment, stając się gwoździem do trumny w kryzysowych sytuacjach. Krew Montgomerych płynie w jej żyłach, a wraz z nią gotowość wyciągnięcia pazurów w każdej chwili. Nie dostrzega swoich wad, bo zwyczajnie nie czuje potrzeby, aby je widzieć czy, o zgrozo, w jakikolwiek sposób nad nimi pracować. Jak najbardziej odpowiada jej obecny stan rzeczy, natomiast jeśli komuś innemu nie, cóż, nikogo nie zmusza do przebywania w swoim towarzystwie. Mimo to, nikt nie jest przecież czystym schematem i to samo tyczy się Winter; chociaż imię w niezwykle trafny sposób oddaje to, jak potrafi obchodzić się z ludźmi, równocześnie zdecydowanie nie można by nazwać ją wcielonym złem. Gdyby tak było, nigdy nie znalazłaby sobie przyjaciół, nigdy nie potrafiłaby śmiać się szczerze na imprezie lub bawić do białego rana w otoczeniu najbliższych. Zawsze mogła poszczycić się niezwykłą dozą nadziei - gdy w sercach ludzi gasła nikła iskierka, w przypadku Winter mowa była o prawdziwym płomieniu rozgrzewającym i pobudzającym do dalszej walki nie tylko ją samą, ale także i całe otoczenie. Kiedy trzeba było, stawała na środku, wygłaszając energiczną, pełną emocji przemowę, która zagrzewała do podniesienia głów, wyprostowania pleców i ruszenia dalej. Bez względu na to czy chodziło o ważny egzamin, czy o zdradę chłopaka najlepszej przyjaciółki. Lubi przejmować kontrolę, nawet jeśli nie jest o to proszona; jeśli tylko widzi okazję, naturalnie przychodzi jej przejęcie roli liderki.

Aparycja: Krytyczne spojrzenie na samą siebie nie dotyczy jedynie umiejętności, ale całokształtu dziewczyny - w tym, co jasne, wyglądu. Należy pamiętać, że jest w prostej linii potomkinią Madison Montgomery, a to tym bardziej wręcz nakazuje jej poświęcać temu zdecydowanie zbyt dużo czasu i nerwów. Na całe szczęście nie musi walczyć z kompleksami związanymi ze wzrostem, bo mierzy równo sto siedemdziesiąt osiem centymetrów, co, bez fałszywej skromności, uważa za wzrost idealny. Naturalnie jest też szczupła i drobna. Włosy rozjaśnia od niedługiego czasu, bo lubiła zarówno własny, ciemnobrązowy kolor, jak i rudy, który osiągnęła bez większych ingerencji we włosy prócz zwykłej farby ze sklepu. Oczy w odcieniu złotawego brązu otoczone są kurtyną czarnych rzęs, a to dodaje jej chłodnemu spojrzeniu gubiącą się w emocjach kroplę ciepła. Zarówno prosty, niewielki nos, jak i pełne usta podkreślane pomadkami w odcieniach różu czy czerwieni, odziedziczyła po ojcu, za co codziennie dziękuje bóstwom. 

Zwierzę: Bardzo chciałaby kota, jednak póki co na żadnego się nie zdecydowała.

Inne: 
— co może wydawać się nieco dziwne, jest olbrzymią fanką taylor swift i do każdej sytuacji życiowej potrafiłaby dobrać odpowiednią jej piosenkę.
— chciałaby zrobić sobie tatuaż, ale nie ma jeszcze pomysłu na wzór.
— zamierza zostać wielebną i nikt, ani nic jej nie powstrzyma.
— w genach, prócz dobrych rzeczy, ma także rodzinną skłonność do problemów z wróżbiarstwem, a to jest dosyć spory problem, biorąc pod uwagę jej chęć objęcia roli wielebnej.
— zgodnie z powszechną wiedzą wierzy, że mężczyźni są słabszymi czarownikami niż kobiety.

Inne zdjęcia: x  x  x

Kontakt: Kocica123876 [howrse] / ry0 [doggi]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz